Przypomnij sobie swój pierwszy dzień w pracy. Pamiętasz emocje, jakie Ci wtedy towarzyszyły? Wcześniej był stres przy rozmowach kwalifikacyjnych i procesie rekrutacyjnym, potem – mam nadzieję – radość z informacji, że Cię przyjęli. Kiedy w końcu stajesz przed drzwiami nowego miejsca pracy, co czujesz? Niepokój, podniecenie, oczekiwanie… Na jakie emocje Twój pracodawca przekuł pierwszy dzień w pracy? Marka pracodawcy cierpi, jeśli się zawali ten proces.
Twój pierwszy dzień w pracy
Zwykle wygląda to tak: wchodzisz do budynku, podajesz swoje dane i recepcjonista odsyła Cię do Twojej osoby kontaktowej. Jeśli masz szczęście, znajdujesz jej biuro od razu. Jeśli nie masz szczęścia, błądzisz jakiś czas. Dostajesz własne biurko i – teoretycznie – własny komputer, ale panowie z działu IT nie zdążyli go jeszcze przygotować, więc nie możesz jeszcze wykonywać żadnej pracy, zatem dostajesz do poczytania informacje o firmie, jakąś zakurzoną księgę z wartościami, procedury postępowania… Czytasz.
W końcu komputer się pojawia (dobrze, jeśli będzie to pierwszego dnia, choć może się zdarzyć, że czekasz na niego i tydzień). Twój przełożony przychodzi i zleca Ci zadanie, powoli wdrażasz się w pracę, powoli też wgryzasz się w kontakty towarzyskie, choć nikt tego nie ułatwia – konwersacje w firmowej kuchni musisz nawiązywać samodzielnie. Bilans emocjonalny po pierwszym dniu? Pozostało więcej niepokoju niż podniecenia.
Przenieśmy się do Azji, do chińskiej centrali amerykańskiej firmy John Deere. Legendarny w USA producent sprzętu rolniczego nigdy nie miał problemów z budowaniem marki pracodawcy na rodzimej ziemi – niemal każdy Amerykanin miał w rodzinie farmera, który był właścicielem maszyn John Deere. Ale w Azji z tej przewagi nie dało się skorzystać a rynek pracy był bardzo konkurencyjny. Zarząd firmy zatrudnił zatem specjalistów, by zaprojektowali niezapomniane doświadczenie pierwszego dnia w pracy. Jak wygląda?
Perfekcyjny pierwszy dzień w pracy
Na kilka dni przed Twoim pierwszym dniem pracy dostajesz mail od Twojej „Przyjaciółki z John Deere”. Poza jej imieniem i nazwiskiem, zdjęciem, dostajesz kilka praktycznych wskazówek: jak dojechać, jak się ubrać, o której się pojawić… Oraz informację, że przyjaciółka będzie na Ciebie czekała przy recepcji.
Wchodzisz do budynku. Twoja opiekunka rzeczywiście na Ciebie czeka. A na wielkim, płaskim telewizorze przy recepcji widzisz napis: „Witaj, Paweł!” (no dobra, tam będzie Twoje imię). Przyjaciółka prowadzi Cię do Twojego biurka, nad którym rozpościera się kilkumetrowy baner powitalny. Jest widoczny z całego open space’u, więc pracownicy podchodzą do Ciebie, by się poznać i pogawędzić.
Kiedy już włączysz komputer okazuje się, że masz tapetę powitalną: ikoniczny traktor John Deere na tle zachodzącego słońca z napisem „Witaj w najważniejszej pracy, jaką kiedykolwiek będziesz wykonywać”. A kiedy włączysz program pocztowy, czeka na Ciebie pierwszy email. Nadawcą jest Sam Allen, CEO John Deere. W krótkim materiale wideo opowiada Ci o misji firmy, w której teraz pracujesz – zapewnić jedzenie, schronienie i infrastrukturę dla wzrastającej populacji świata. Przyznasz, że to o wiele lepsze niż czytanie nudnych manuali… Sam Allen kończy wideo mówiąc „Baw się dobrze w Twoim pierwszym dniu, mam nadzieję, że będziesz się cieszył długą, owocną karierą jako członek zespołu John Deere”.
W czasie przerwy Twoja przyjaciółka porywa Cię na lunch z kilkoma współpracownikami, którzy pytają o Ciebie i opowiadają Ci o projektach, nad którymi pracują. Po powrocie z lunchu znajdujesz na biurku prezent: miniaturowy samoczyszczący pług, który John Deere zaprojektował w 1837 roku. Do prezentu dołączona jest kartka, która wyjaśnia, jakimi zasadami kierował się projektant i dlaczego farmerzy tak bardzo pokochali tę maszynę. Zaczynasz rozumieć i czuć legendę.
Pod koniec dnia do Twojego biurka zachodzi Dyrektor Departamentu (to szef Twojego szefa, więc gruba szyszka) i umawia się z Tobą na lunch w przyszłym tygodniu, by Cię lepiej poznać. Kończysz dzień z uczuciem, że praca, którą wykonujesz będzie ważna. Czujesz, że jesteś częścią zespołu, który się Tobą interesuje i dla którego Ty jesteś kimś ważnym.
Marka pracodawcy to dobrze zaprojektowane emocje
Dużo lepiej, prawda? Oczywiście, jeśli budujesz markę pracodawcy w Twojej firmie, nie będziesz kopiować tego procesu w całości (choć kilka elementów, jak choćby mail przed pierwszym dniem czy powitanie przy wejściu, można zastosować w każdej firmie). Chciałem Ci jednak pokazać, jakie emocje musisz wbudować w ten proces.
- Uniesienie – poczucie, że dzieje się coś ważnego. Uniesienie jest dość skomplikowaną emocją, łączy w sobie elementy pozytywne (radość z oczekiwania na coś nowego) i negatywne (niepokój, świadomość, że coś się kończy). To emocje, które często towarzyszą zakończeniom (albo: przejściom, bo np. koniec szkoły jest początkiem studiów a koniec studiów jest początkiem pracy). Ważne jest, by akcentować tę transformację, celebrować ją. Pomyśl o ceremonii rozdania dyplomów, wręczenia medali na olimpiadzie. Zobacz, jak wtedy celebrowani są sportowcy. Spróbuj przenieść to na pierwszy dzień pracy.
- Poczucie przynależności – jesteśmy i będziemy istotami stadnymi. Więc nawet jeśli wydaje Ci się, że zarządzasz zespołem introwertyków, pozwól im robić coś wspólnie. A jeśli masz do czynienia z nowym członkiem zespołu, wprowadź go do tego wspólnego rytuału trochę na siłę. Wspólny posiłek, wspólna gra w piłkę (lub piłkarzyki) – zaplanuj coś, co jest współpracą a nie rywalizacją.
- Wdzięczność – wdzięczność jest jednym z najlepszych sposobów na budowanie więzi. Badania pokazują, że działa też cuda jeśli chodzi o motywację. Zadbaj zatem, by pracownik pierwszego dnia miał być za co wdzięczny. Jak? Najprostszy sposób to zastosowanie reguły wzajemności opisanej przez Roberta Cialdiniego. Daj coś komuś nie prosząc o nic w zamian i… masz wdzięczność. Prezenty, zainteresowanie ze strony współpracowników, poświęcony czas. Na tym wszystkim możesz pracować.
Pamiętaj, że pierwszy dzień w pracy to jedno z najpotężniejszych wspomnień, jakie możemy mieć. Dlatego warto poświęcić nieproporcjonalnie dużo czasu na jego zbudowanie. Jeśli marka pracodawcy to coś, czym chcesz się zająć na poważnie – nie możesz tego zaniedbać.
Wow, rozmarzyłam się i już myślę jak to wdrożyć u nas 🙂
Wdrażaj, wdrażaj 🙂
Heh, właśnie startujemy z nowym biznesem i zaczynamy zatrudniać 🙂 Dzięki.
Do usług 🙂
Heh mój pierwszy dzień w nowej pracy miałam 2 tygodnie temu. Baneru nie było, ale przyjaciółka była, powitalna torba z gadżetami, i to bardzo przydatnymi, a później ciekawa prezentacja o firmie, połączona z rozmową. Pługu nie było, ale inne gadżety określające firmę zrobiły robotę 😉 Czekał na mnie przejściowy komputer (przejmowałam stanowisko), z hasłem, itd. Na mailu powitanie i wszystkie potrzebne dostępy. Jedynie na kartę dostępu musiałam 2 dni poczekać (taki standardowy termin realizacji nwoej karty). Koleżanki zamówiły mi obiad, bo nie byłam jeszcze zalogowana w systemie 'obiadowym’. Generalnie – w Polsce też da się to zrobić profesjonalnie i przyjaźnie. Mnie się podobało 😉