Żadne ministerstwo nie powinno mieć swojego logo

Kategorie: Silna marka

70

Ministerstwo Zdrowia wydało 30 tysięcy brutto za nowy projekt identyfikacji wizualnej. Nie jest to wygórowana cena, więc nie ma co się oburzać. Chciałbym Wam jednak powiedzieć, dlaczego – moim skromnym zdaniem oczywiście – żadne ministerstwo takich projektów robić nie powinno.

Nikogo to nie obchodzi

Zamknij oczy i pomyśl o logotypie argentyńskiego Ministerstwa Obrony. Widzisz je? Pomyśl, jak doskonale współgra wizualnie ze znakiem choćby argentyńskiego Ministerstwa Rolnictwa i Gospodarki Wodnej… Nie wiesz, jak wyglądają ich znaki? Może Argentyna to trochę za daleko od domu. Spróbujmy czegoś bliższego sercu Polaków. Brytyjskie Ministerstwo Spraw Zagarnicznych? A nie, oni nie mają logo. Ale nie wiedziałeś o tym, prawda? OK, czeskie Ministerstwo Obrony? Jakie kolory ma ich logo? Nie wiesz? Nic się nie martw, jesteś w większości…

Brutalna prawda: nikt nie wie i nikogo poza ministerstwem to nie obchodzi. Dlaczego? No cóż, na to też mam odpowiedź.

Logo oznacza tożsamość

Nie musisz być specem od budowania marki, by na zdrowy rozum odpowiedzieć sobie, że nowe logo przydaje się, kiedy chcemy zaznaczyć odróżnienie się od innych. Kim są „inni” w przypadku jakiegokolwiek ministerstwa? Oczywiście, są to inne ministerstwa. Teraz pytanie: czy powinny się od siebie odróżniać?

Przekładając na język specjalistów od wizerunku: czy poszczególne ministerstwa mają (i czy w ogóle powinny mieć) wystarczająco odrębną tożsamość, by tworzyć własne identyfikacje wizualne? Odpowiedź brzmi nie (nie mają i nie powinny mieć).

Ministerstwa są organami państwa polskiego. Jeśli Ministerstwo Infrastruktury zmieni nazwę na Infrastruktury i Środowiska (albo vice versa, zdarzało się to wielokrotnie), to czy nagle zyskuje nową tożsamość? Nie. Nadal jest instytucją państwa, nadal w środku zasiadają politycy, nadal ministrowie podlegają premierowi, mają przemawiać jego głosem – a jeszcze lepiej, głosem całego organu jakim jest Państwo. To Państwo potrzebuje tożsamości, nie poszczególne ministerstwa.

W praktycznym aspekcie: jeśli tak podejdziemy do struktury identyfikacji, poszczególni ministrowie powinni mieć zakaz rozmywania tożsamości Państwa. Robienie sobie wizytówek bardziej kolorowych, niż sąsiad z ministerstwa obok jest właśnie takim rozmywaniem.

Kto robi to dobrze?

Wspomniana wyżej Wielka Brytania nie ma systemu identyfikacji dla poszczególnych sekcji rządu czy państwa – jest jeden twór o nazwie UK Government (w sieci jego emanacją jest witryna GOV.UK). Nie ma kolorowych znaczków, nie ma też żadnych wątpliwości, że za każdą pokazaną tam informacją stoi Państwo, takie przez duże Pe.

Podobnie Holandia – wszystko pod jednym dachem, pod „marką” Państwa.

Ciężko mi będzie traktować z równą powagą obwieszczenie z Ministerstwa Zdrowia, przy którym – zamiast godła państwowego – jest niebieski wężyk. Ministerstwo Gospodarki ma dwie przewrócone Belki (pun intended) a Ministerstwo Sportu i Turystyki ma czerwoną i zieloną szabelkę. Litości!

Co ciekawe, w Ministerstwie Administracji i Cyfryzacji powstał raport, przygotowany przez Witolda Przeciechowskiego i Piotra Waglowskiego (dzięki za cynk, Piotr!), na temat komunikacji między obywatelem a państwem. Raport jest podsumowaniem warsztatu na ten temat i zawiera rozdział „Państwowa identyfikacja wizualna jako kod”. Poruszono tam sporo kwestii, o których piszę (i to znacznie szerzej). Ale kto by tam czytał raporty ;)

I żeby nie było, że „cudze chwalicie, swego nie znacie” — Marta Gawin zrobiła na katowickiej ASP analizę i dokumentację systemu identyfikacji wizualnej różnych organów aparatu państwowego. W 2011 roku. I zaproponowała eksperymentalne rozwiązanie „chaosu wizualnego”. Warto się przyjrzeć.

Jest jeszcze oczywiście projekt Orli Dom niezawodnego Andrzeja-Ludwika Włoszczyńskiego. Gdybym miał robić listę kandydatów do urzędu opiekowania się naszymi znakami narodowymi, to jest pewniak na liście.

 Cześć! 

Nazywam się
Paweł Tkaczyk

Zarabiam na życie opowiadaniem historii. Jestem strategiem, właścicielem agencji MIDEA, autorem trzech bestsellerowych książek i mówcą publicznym. Wśród moich klientów są firmy takie jak Orange, GlaxoSmithKline czy SONY.

  • Andrzej-Ludwik Włoszczyński pisze:

    Trzeba to pisać częściej. Tylko jedno zastrzeżenie – godło państwowe to godło, a logotyp to odrębna bajka i nie mieszajmy tego proszę i nie piszmy o „logo” ministerstwa jeśli w nim jak byk stoi Godło. Inna sprawa, że w tej realizacji MZ poplątały się nie tylko funkcje ale i statusy znaków.

    • Właśnie miałem z tym problem :) Bo jak nazwać orła z Godła, który jest w emblemacie ministerstwa? :)

      • Andrzej-Ludwik Włoszczyński pisze:

        bardzo prosta sprawa :) godło państwowe to herb RP, sam orzeł to godło heraldyczne, zatem spokojnie w obu wypadkach możemy mówić o godle. W wypadku orła z nazwą ministerstwa mamy zatem godło z logotypem/nazwą.

        • Kuba Perliński pisze:

          Godło to nie herb – godło (orzeł) jest częścią herbu (orzeł na czerwonym tle). Konstytucja RP zawiera w tej kwestii błąd rzeczowy będący zaszłością po poprzednim ustroju.

          • Andrzej-Ludwik Włoszczyński pisze:

            Otóż nic bardziej mylnego. Mamy trzy znaczenia słowa godło: 1/Godło państwowe – herb RP, 2/ godło heraldyczne – sam orzeł, 3/ godło = znak. Konstytucja zawiera owszem błąd, ale tylko w tym względzie, że nie stwierdza iż godłem RP jest herb Orła Białego. Jest to nie tylko zaszłość wynikająca z opuszczenia słowa herb w soc, ale nieco większa, przedwojenna konstytucja mówiła o godłach Rzeczypospolitej – herbie, pieczęci, chorągwi i fladze – czyli liczba mnoga, a teraz jest liczba pojedyńcza.

          • Kuba Perliński pisze:

            Powinno istnieć prawo pochodne od godwinowskiego, które zakładałoby, że szafowanie zwrotami typu „nic bardziej mylnego” na dzień dobry jest równoznaczne z automatyczną porażką dyskutanta.

            W każdym razie… Po pierwsze – nie przedwojenna konstytucja, a ustawa z 1919 r., a po drugie – wyraz „godło” funkcjonuje tam jako synonim „znaku” w odniesieniu do zarówno herbu, jak i pieczęci, podczas gdy aktualna konstytucja stosuje wyraz „godło” w punkcie będącym właściwie blazonowaniem herbu… i w tym rozumieniu, faktycznie, błąd w aktualnej konstytucji polega na nienazwaniu „wizerunku orła białego w koronie w czerwonym polu” HERBEM Orła Białego, czyli dokładnie na tym co napisałem – na zastąpieniu nazwy całości jej elementem składowym. Dziękuję, że się zgadzamy!

            A jeśli chodzi o rozróżnienie pojęć ogólnych – użył pan stwierdzenia „godło państwowe to herb RP”, i to na nie zareagowałem. Nie, godło państwowe (ang. emblem) posiada Białoruś, a my mamy herb państwowy (ang. coat of arms), którego częścią składową jest godło (ang. charge) w postaci białego orła. I choć są one sobie, z braku laku, reprezentacyjnie równe, ’emblem’ Białorusi można by umieścić na tarczy, gdzie stałby się 'charge’ na bardzo brzydkim i historycznie nieprzydatnym herbie.

            I owszem, wg nomenklatury sprzed prawie 100 lat (kiedy zrywanie z heraldyką było w Europie relatywną nowością), ’emblem’ Białorusi i herb Polski można nazwać godłami… tylko po co, skoro są one po prostu narodowymi SYMBOLAMI.

          • Andrzej-Ludwik Włoszczyński pisze:

            Drogi Panie, otóż się nie zgadzamy :) bo coś Panu umknęło, słowo „godło” nadal w ustawie powinno funkcjonować na określenie znaku państwa, z dookreśleniem czego dotyczy „herb”. Napisałem wyżej 3 znaczenia słowa „godło”. Godła Państwowe Szanowny Panie, heraldyczne i nieheraldyczne, posiadają wszystkie państwa europejskie. Częścią składową herbu potocznie jest „godło” (znak) poprawnie „godło heraldyczne”. Nie wiem czemu odwołuje się Pan akurat do Białorusi, może Włochy lepsze? Symbolami narodowymi jest jeszcze kilka innych rzeczy, ale to już inna bajka, niż znaki państwa :) Proponuję też nieangliczyć za bardzo – emblem to po polsku emblemat, np. drużyny piłkarskiej. A tak na marginesie dykteryjka, o tym dlaczego w Ustawie wycięto słowo „herb”, otóż podczas procedowania jeden z posłów lewicy nadmienił, że „herb” wiedzie się od rosyjskiego „gierb”, no a rusyfikowanie nie wchodziło w rachubę i tak mamy jak mamy, słowo wycięto.

          • Kuba Perliński pisze:

            Już zdążyłem wyjaśnić błędy w interpretacji tego słowa, jak i którego konkretnie zwrotu dotyczyła moja reakcja. No ale, powtórzę się skoro trzeba:
            W ustawie z 1919 „godła” to po prostu „symbole”, a przynajmniej ich podkategoria (czyli znaczenie nadrzędne), w konstytucji zaś „godłem” zostaje nazwane to, co tak naprawdę jest „herbem” (czyli znaczenie heraldyczne) – dwa osobne poziomy w hierarchii. Natomiast to, że herb przy okazji należy do kategorii „godeł” w rozumieniu z 1919 roku:
            a) w konstytucji się nie pojawia
            b) mało kogo poza fetyszystami języka obchodzi: Paweł Tkaczyk pytając „jak nazwać orła z Godła” nie miał na myśli 'jakiegoś godła, możliwie pieczęci’, tylko właśnie ten źle nazwany herb i tylko ten herb

            Reasumując – tak, zgadzam się: herby (składające się z tarczy i godła heraldycznego) oraz godła państwowe (np. Białorusi) należą do -> godeł (ponownie) państwowych (do których zaliczają się też pieczęcie), a te z kolei są jednym z rodzajów -> godeł po prostu, czyli symboli identyfikacyjnych. Wszystko jasne. Tylko dzieci płaczą a gospodarka leży.

            Co do reszty:
            – Uwaga „może Włochy” niczego nie wnosi (bo akurat Białoruś)
            – Uwaga „symbolami narodowymi jest jeszcze kilka innych rzeczy” niczego nie wnosi (bo nie wyklucza)
            – Angliczę, bo umiem – wprowadza to klarowne rozgraniczenie rodzajów „godeł”. Natomiast to, że „emblem” określa również symbole klubowe – uwaga – niczego nie wnosi.
            – Dykteryjka zaś, dla odmiany, niczego nie wnosi.

            Na przyszłość proponuję przystopować z protekcjonalnym traktowaniem rozmówcy, a poćwiczyć odpowiadanie na temat. Albo nieodpowiadanie, jeżeli ma to być ledwie improwizacja erystyczna.

          • Andrzej-Ludwik Włoszczyński pisze:

            Reasumując, odmieniliśmy co się da „i niczego nie wnosi (bo nie wyklucza)”, ale mądrze wygląda, taka zabawa w topologię wyższą, choć wystarczyłby Kopaliński. I zacytuję vice versa: „Na przyszłość proponuję przystopować z protekcjonalnym traktowaniem rozmówcy, a poćwiczyć odpowiadanie na temat.”. „Wszystko jasne. Tylko dzieci płaczą a gospodarka leży.”

          • Kuba Perliński pisze:

            Fakt, jedno ironiczne zdanie po środku (dosłownie i w przenośni) wyczerpującego konkretu to zupełnie jak Pańskie sypanie sofizmatami i dygresjami przez połowę posta. Odbijanie piłeczki – level „Andrzej Grubba”. Pas.

        • kiplo pisze:

          W tym wieku nie rozróżniać godła od herbu? Panie ALWu, to wstyd. Oba pojęcia dotyczą znaków własności. Herbów używali arystokraci a godła stany niższe jak rzemieślnicy np drukarze, księgarze. Jeśli chodzi o ich formę graficzną to były bardzo podobne, również w warstwie sybolicznej.

          Godło heraldyczne czy to znak graficzny używają heraldycy (naukowcy)?

          Współcześnie godłem Polski jest wizerunek orła, herbem – wizerunek orła białego na czerwonej tarczy. W obu wypadkach wizerunek ten powinien być (intencjonalnie) zgodny ze wzorem (projektem Kamińskiego, z zachowaniem kształtu i wewnętrznych elementów rysunku) zamieszczonym w dzienniku ustaw, tzn. dopuszcza się pewne odstępstwa w zależności od techniki realizacji.

          • Andrzej-Ludwik Włoszczyński pisze:

            @Kiplo vel Macieju N. trochę gubię się w twojej ilości ksywek… Jeśli pozwolisz zacytuję Ciebie z małą przeróbką – W tym wieku nie rozróżniać co znaczy godło? Panie Kiplo, to wstyd.” Ale służę pomocą na poziomie podstawowym – Słownik Języka Polskiego, cytuję:

            „godło «znak wyróżniający»

            godło państwowe «wizerunek będący symbolem państwa, umieszczany na flagach, pieczęciach, monetach»”

            źródło ogólnodostępne – http://sjp.pwn.pl/szukaj/god%C5%82o

            w tymże słowniku:

            „herb

            1. «godło państwa, ziemi, miasta lub instytucji»

            2. «dziedziczny znak rodowy szlachty i arystokracji»• herbowy”

            żródło: http://sjp.pwn.pl/szukaj/herb

            Miłego dnia :)

          • kiplo pisze:

            Wolę słowniki „analogowe” czyli w wersji papierowej.
            Skoro jednak to tamże:

            logo
            1. «graficzny symbol przedsiębiorstwa, organizacji, serii wydawniczej itp.»
            2. «obrazek umieszczany na wyświetlaczu telefonu komórkowego»
            logo- «pierwszy człon wyrazów złożonych wskazujący na ich związek znaczeniowy z mową, słowem lub myślą»

            identyfikacja
            1. «ustalenie czyjejś tożsamości»
            2. «rozpoznanie czegoś na podstawie jakichś cech»
            3. «utożsamienie jednej osoby z drugą, polegające na przeniesieniu stosunku uczuciowego żywionego do pierwszej osoby na drugą; też: takie utożsamienie jednego przedmiotu z drugim»
            4. «utożsamianie się z inną osobą»
            5. «utożsamianie się jednostki lub grupy z przekonaniami albo wartościami innych ludzi lub innej grupy»

            wizualny
            «związany ze wzrokiem i z obrazem jako środkiem przekazywania informacji»

            logotyp
            «czcionka drukarska zawierająca przyjęty skrót wyrazu»

            Coś za słabo się sekta Logo stara o uzupełnienie haseł o ich nowe, aktualne znaczenia.

            np:
            Logotypek, logolog
            1. Andrzej–Ludwik Włoszczyński vel Orlenstein :)
            2. Mistrz sekty Logo.
            3. Właściciel orlego domu.

            Prawda, że urocze :)

          • Andrzej-Ludwik Włoszczyński pisze:

            Chyba tak, szczególnie patrząc na ten przypadek XIX wieczny „logotyp «czcionka drukarska zawierająca przyjęty skrót wyrazu»”
            W międzyczasie (teraz mamy XXI w) zaszło kilka zmian nomenklaturowych i w czcionkach, i w znakach. Nie ma Pan nic nowszego? tak tylko pytam.

          • kiplo pisze:

            Mam dokładnie to co pan, tylko trudno się panu z tym pogodzić.
            Jak widać z wybranego przez pana słownika, żadnych radykalnych zmian nie ma, pozostaje tylko ignorancja jego użytkowników. Szkoda.
            Spopularyzowane przez marketingowców (od ok.15 lat) i nadużywane bez zrozumienia pojęcie: LOGO wyparło całą terminologię w języku polskim opartą o pojęcie: ZNAK, skutecznie je zastępując, niestety.
            Fakt ten spowodował, że różni biurokraci z tzw. budżetówki uruchomili setki konkursów właśnie na logo: miasta, muzeów, dworców etc. unikając słowa ZNAK, no bo jaki znak, czego? Brzmiałoby to dziwnie i niezrozumiale. A tak popularne angielskie: logo nie wzbudzało wątpliwości, nobilitując organizatorów jako nowoczesnych, postępowych i kreatywnych animatorów kultury i skutecznych działaczy.
            Rezultaty okazywały się kontrowersyjne wizualnie a praktycznie bezużyteczne, zawsze wzbudzające ostrą krytykę zainteresowanej części społeczeństwa w tym praktykujących grafików.
            Niestety krytyka dotyczyła tylko formy a nie samej celowości konkursów.

            Dlatego dzisiaj mamy loga MZ i UW200 itp. jako wizualizacja degradacji elit akademickich i państwowych.

          • Andrzej-Ludwik Włoszczyński pisze:

            słowo logo funkcjonuje dużo dłużej w branży niż 15 lat i to nie zasługa marketingowców. A co do tego co się przez ten czas zmieniło, a zgodnie z Pana logiką nie powinno istnieć – ebook, smartfon i parę innych tego typu ciekawostek bez polskich nazw. Kiedyś mówiło się „znak firmowy”, w skrócie „znak” teraz prościej logo, bo logo się doprecyzowała a znak nadal super ogólny, język i terminologie branżowe to ciągłe zmiany, inaczej język staje się martwy. Zresztą co do tych zwalczanych przez Pana zapożyczeń słowo „herb” mamy z Niemiec, tarczę francuską otrzymaną z Rosji, a amaranty z Francyji :) Kiedyś był odbiornik telewizyjny, przekształcił się w telewizor, ale można i odwrotnie, po polsku – zastosował to producent krawatów, mianując krawat „zwisem męskim ozdobnym”.

            PS jak Pan podstawisz w miejsce „logo” słowo „znak” to też większość pokuma o co chodzi,

          • kiplo pisze:

            Pan nie rozumie przytoczonej definicji słownikowej, więc nie mamy o czym dyskutować.

            Według pana „rozumowania” znak jest skrótem od znaku firmowego a logo skrótem od znaku. Bardzo zabawne.

            Każdy herb/godło jest znakiem, ale nie każdy znak jest herbem. Podstawy logiki. Każde logo jest znakiem, a nie każdy znak jest logiem. ITD.

            Znak jako część mowy jest rzeczownikiem. Stojący za nim przymiotnik precyzuje jego znaczenie i zastosowanie.

            LOGO jest obcym słowem i nie powinno wypierać polskiego: ZNAK, ponieważ to zubaża i niszczy nasz język ojczysty.

          • Andrzej-Ludwik Włoszczyński pisze:

            definicje słownikowe z natury rzeczy nie nadążają za zmianami językowymi. Nie rozumiemy się, co mnie nie dziwi, bo ja odwołuję się do praktyki stosowania, a Pan do definicji ze starych słowników (vide logotyp).

            wymyśla Pan łamańce na własny użytek – logo=znak firmowy. Słowo „znak” bywało i bywa stosowane, jako skrót terminu „znak firmowy”.

            Na marginesie części mowy – „logo” to forma, jak na razie, nieodmienna. Pisze Pan „nie każdy znak jest logiem” – pełna zgoda, ale przechodzimy na zupełnie inne dziedziny bo:

            „log I
            1. «urządzenie nawigacyjne do mierzenia drogi przebytej przez statek lub jego prędkości»
            2. «zapis działań systemu komputerowego».

            W każdej praktycznie nomenklaturze fachowej roi się od terminów obcojęzycznych, czy to nam się podoba czy nie. I nie jest to żadna nowość w języku polskim, wiele słów wzbogaciło a nie zubożyło język, vide kserowanie, komputer czy radio.

            Logo wypiera nie „znak” a „znak firmowy”, nb. nomenklatura Urzędu patentowego określa to jako „znak towarowy”. Wypiera nie tylko u nas, ale na całym świecie, również w Niemczech czy Francji, każde z tych państw ma własne terminy na znak firmowy. Powód prosty – zrozumiałość terminu, bez tłumaczenia, pod każdą szerokością geograficzną.

            PS „logotyp” to także anglicyzm, tylko dłużej zagnieżdzony.

          • kiplo pisze:

            Jak można jakiś obcy termin rozumieć bez tłumaczenia? Może w sztucznej inteligencji jest możliwe.

          • kiplo pisze:

            HERB w języku niemieckim znaczy po polsku: cierpki.
            a herb w rozumieniu znaku to: das Wappen, panie logologu :)

            Kiedy to odbiorniki telewizyjne zniknęły? Ja mam do tej pory nieprzkształcony w telewizor. To są właśnie synonimy.

            ad. PS Czy to działa w drugą stronę, czyli: loga czasu, loga dymne, loga drogowe, logo pokory, logo krzyża :)

          • Andrzej-Ludwik Włoszczyński pisze:

            erbe – dziedzictwo, via Czechy

      • kiplo pisze:

        Orła nazwałbym jakimś imieniem np Alwuś, na cześć niezawodnego sieciowego odtwórcy herbu projektu Z. Kamińskiego.
        Ma pan skłoność do werbalizmu, nadużywając wyrazów bliskoznacznych dla opisania wymyślonych przez siebie problemów czy zjawisk np. budowa marki czy wizerunku. Nazwałbym to grafomanią celową dla wywołania u czytelnika wrażenia, że ma do czynienia z naukowcem – a to tylko wielka manipulacja terminologią z różnych dziedzin wiedzy w języku angielskim.
        Pański awatar, od lat stosowany, jest najlepszą ilustracją pańskich skrywanych intencji w budowie marki.:) Jak to się mówi szewc bez butów chodzi :)

        „LOGO oznacza tożsamość”. Tak pan uważa?! Ale nie definiuje co to jest logo i czyją tożsamość ma oznaczać.
        Identyfikacja wizualna, innymi słowy to rozpoznanie wzrokowe. Jak to się ma do projektowania znaków firm komercyjnych.

        Czy urzędy państwowe: centralne (ministerstwa) i terenowe, które swoje gmachy oznaczają owalnymi tablicami z herbem Polski mają podstawę prawną do stosowania herbu bądź godła na wizytówkach czy papeterii do korespondencji?
        Czy istnieje podstawa prawna regulująca stosowanie innych form graficznych na oznakowanie tych urzędów i ich korespondencji?
        Gdyby określenie: LOGO, zapożyczone z angielskiego, zdefiniować jako znak firmowy w dowolnej formie graficznej, to można śmiało stwierdzić, że żaden urząd a tym bardziej miasto takiego znaku nie potrzebują aby spełniać swoją ustaloną historycznie funkcję. Po prostu urzędy czy miasta nie są firmami w rozumieniu komercyjnym.

        Problemem pierwszorzędnym jest niejednoznaczna terminologia używana przez środowisko grafików i , błędna interpretacja pojęć np identyfikacja, logo, logotyp, sygnet itp. często zamiennie używane jako synonimy słowa: znak. W tym zamęcie łatwo o nadużycia i generowania niepotrzebnych kosztów biurokracji.

        • Andrzej-Ludwik Włoszczyński pisze:

          no cóż dużo tu silenia się na naukowość w terminologii Panie Kiplo, ale ciut mało sensu – jeden przykład:

          „Problemem pierwszorzędnym jest niejednoznaczna terminologia używana
          przez środowisko grafików i , błędna interpretacja pojęć np
          identyfikacja, logo, logotyp, sygnet itp. często zamiennie używane jako
          synonimy słowa: znak.”

          skoro to takie proste dla Pana, to mam równie proste pytanie – którym, z tych wymienionych synonimów znaku, można zastąpić znak dymny, znak dźwiękowy i znak wykonany gestem?

          • kiplo pisze:

            Proszę się zapytać pańskich kolegów ze środowiska grafików, bo ja właśnie krytykuje traktowanie tych w/w pojęć jako synonimów pojęcia: znak. Znowu nie chce Pan, albo nie potrafi zrozumieć mojej wypowiedzi.

          • Andrzej-Ludwik Włoszczyński pisze:

            no to jestem zdziwiony, taki znawca, znający wszystko, pyta? Nie wie gdzie znaleźć odpowiedzi?

          • kiplo pisze:

            ja nie jestem zdziwiony, że pan nie wie, że to pan zadał pytanie.

    • kiplo pisze:

      w logo stoi godło, zaraz za sygnetem i przed logotypem – no pysznie pan to ujął, panie ALWu. Polski piekna mowa :)

      • Andrzej-Ludwik Włoszczyński pisze:

        Szanowny Kiplo, wiem że masz nad wyraz bujną wyobraźnię, ale bądź łaskaw nie konfabulować i manipulować.

        • kiplo pisze:

          Skoro wyznawcy z sekty LOGO, uważają że logo składa się z sygnetu i logotypu, no to godło stoi właśnie pomiędzy, tak jak pan raczył zauważyć. Gdzie tu moja manipulacja panie ALWu?

          • Andrzej-Ludwik Włoszczyński pisze:

            może w tym, że najpierw wymyślasz „fakty” by je następnie wyśmiać. Nie mam niestety wiedzy co Ci „stoi właśnie pomiędzy”, ale domyślam się, że raczej nie godło, może sekta?.

          • kiplo pisze:

            mój komentarz dotyczy pańskiego wpisu na temat logo MZ, gdzie mowa była o staniu godła.

  • Od dawien dawna pisze o tym m.in. Piotr Vagla Waglowski. Państwo ma flagę i godło. To są znaki wizualne, z którymi identyfikują się Polacy. Historycznie i patetycznie to ujmując: za te znaki ginęli. Nie widzę powodu, dla którego, mając flagę i godło, państwo miałoby posługiwać się latawcem, bocianem, czy jakimkolwiek innym znakiem graficznym. W świetle niedawnych wydarzeń warto oczywiście przypomnieć, zwłaszcza Kancelarii Prezydenta RP, że polska flaga nie jest różowa, a orzeł nie jest czekoladowy i nie siedzi na kupie. Mamy ustawę o fladze i godle. Przydałoby się nowe rozporządzenie z jednolitym systemem identyfikacji wizualnej oraz załącznikami w formie elektronicznej. Więcej nie potrzeba.

    • Andrzej-Ludwik Włoszczyński pisze:

      mamy barwy, herb RP (godło państwowe), flagę i hymn. Co do różu, to już kwestia gdzie dla kogo zaczyna się róż, a gdzie magenta (też czerwień) :) zapraszam na http://orlidom.pl

      • Orlidom to kawał genialnej roboty. Może kiedyś doczekamy się ujednoliconego systemu identyfikacji wizualnej z wersją papierową i elektroniczną?

        • Andrzej-Ludwik Włoszczyński pisze:

          Dziękuję za dobre słowo :) moja wersja papierowa i elektroniczna cały czas powstaje, tylko to nadal mój prywatny bzik :) na oficjalną, jakąkolwiek i czyjąkolwiek, po moich rozmowach, raczej nie liczę, to gorący kartofel.

  • Katarzyna Leszczyńska-Bohdan pisze:

    Identyfikacja Marty Gawin jest tym czego u nas brakuje. jakie byłoby to piękne: wszystko spójne, eleganckie… ale co wtedy z przetargami na nic nie znaczące logo…

    • kiplo pisze:

      tak, tak rozpoznanie Marty jest tym czego mi brakuje :)

    • przymusinski pisze:

      Może jakoś grupowo podziałać na rzecz użycia projektu Marty Gawin w praktyce? Jest po prostu… świetny. I przemyślany :)

  • Grzegorz Głąb pisze:

    „Ptok ptakowi nie jednaki,
    człek człekowi nie dorówna,
    dusa dusy zajrzy w oczy,
    nie polezie orzeł w gówna
    pon jest taki, a ja taki;
    jakby przyszło co do czego,
    wisz pon, to my tu gotowi,
    my som swoi, my som zdrowi…”

  • Miroslaw pisze:

    Ja bym jednak sprawdził to ministerstwo obrony brytyjskie zanim użyłbym go jako sztandarowego przykładu… Home Office też bym się przyjrzał…

      • Miroslaw pisze:

        Mhm, rozumiem, czyli dobieramy przykłady do tezy. OK, jeśli to jest profesjonalny standard probloggingu…

  • Michał Korba pisze:

    Wszyscy się z Tobą zgadzają, sam też uważam, że logotypy ministerstw to całkowita głupota, a Państwowa administracja powinna mieć jeden system identyfikacji. Ale nie szedł bym aż tak daleko, że wszytsko co Państwowe ma wygladać tak samo. Służby mundurowe takie jak np wojsko mogą, a nawet powinny mieć oddzielne systemy identyfikacji, bo one są faktycznie oddzielnymi markami. nie wiem czy znasz system US Army http://www.usaac.army.mil/sod/download/brand/USArmy_Basic_Guides.pdf
    Taki system (a co za tym idzie i logotyp) buduje markę i wpływa na postrzeganie wojska, i wydawanie pieniędzy na takie rzeczy uważam za całkowicie uzasadnione

    • Tu się zgadzam, zresztą mieliśmy taką dyskusję na Twitterze – służby mundurowe powinny się odróżniać.

      • Andrzej-Ludwik Włoszczyński pisze:

        a co to Panowie znaczy służby mundurowe?, bo tychże jest w Polsce sporo, a nawet więcej, np. służba celna, więzienna itp. Zatem nie wrzucajmy do jednego wora. Wojsko nasze ma swój system znaków z 200 letnią tradycją i niech tak zostanie. A co z resztą pozawojskową?

        • Michał Korba pisze:

          wdrożony mądrze system identyfikacji według mnie powinny mieć różne służby Państwowe, i według mnie podział administracyjny jest tu najgłupszą formą rozdrowbnienia. Tak jak uważam że wojsko powinno mieć włąsny system i nie dywersyfikowałe by go na wojska łądowe , lotnicze , kawalerie etc tak również marzy mi się że służba zdrowia ma wdrożony system identyfikacji i zarówno w komunikacji z pacjentem w punkcie korzystania z usług jak i na innych obszarach np NFZ, ratownictwo medyczne etc. nie potrzeba 20 logotypów dla każdej instytucji tylko jeden system dla całej słuzby. I takie rozwiązanie, raczej wpłynęło by na wzmocnienie wizerunku Państwa jako takiego a na pewno by nie „rozmyło by jego wizerunku” jak widziałem dzisiaj w jakimś nagłówku

          • Andrzej-Ludwik Włoszczyński pisze:

            Podział administracyjny to poziom np. województw/wojewodów, więc nie wiem co ma do rzeczy przy omawianiu resortów. Wojsko MA swój system znaków, zbudowany PO transformacji, na bazie 200 letniej tradycji. Kolejna sprawa to niestety pomieszanie różnych instytucji, którym przysługują różne uprawnienia w kwestii znaków – jedne mają urzędowe godło innych do niego nie upoważniono. Do identyfikacji państwa trzeba niestety wiedzy a nie chciejstwa, co by mogło być i jak ładnie.

          • Michał Korba pisze:

            pisząc o podziale administracyjnym chodziło mi o podział na poszczególne jednostki administracyjne, formalno-prawne, orgnizacyjne czy tak jak Pan to ujął podział według resortów. W moim odczuiu normalnego obywatel nie interesuje na jakie jednostki jest podzielona słuzba zdrowia które podmioty są finansowane z budżetu centralnego, które z budżetu województwa a które z funduszy gminnych. System logotypów , herbów i innym znaków zwanych też godłami to jedno, ale system identyfikacji, czy przełożenia danej stylistyki, kolorystyki elementów graficznych na pozostałe elemnty to inna sprawa. Może to i moje chciejstwo ale chciałbym abym system oznaczeń nawigacji po budynku ( takie strzałki na ścianach ) był taki sam w szpitalu wojewódzkim w warszawie jak i przychodni miejskiej w Lublinie. Wydaje mi sie, że społeczeństwo wtedy identyfikowało by całą służbe zdrowia jako jeden spójny twór.

          • Andrzej-Ludwik Włoszczyński pisze:

            nie ma raczej takiej możliwości z prostego powodu – służba zdrowia to nie jest jeden organizm, o jednakowym statusie prawnym i hierarchicznej budowie, jak za soc, a zbiór różnych podmiotów niezależnych, ujętych/lub nie w system ale nie w strukturę

          • Michał Korba pisze:

            Wiem, że nie jest jednym organizmem i nie ma jednolitej struktury co nie znaczy, że rózne podmioty z danego sektora ( czy też dziedziny zycia) nie mogą być zmuszone przez podmiot nadrzędny (ministerstwo czy szerzej Państwo) do korzystania z jednego spójnego systemu komunikacji wizualnej. To na to powinny iść pieniądze, bo efekt małej aferki wokół tematu skutkuje tym, że ludzie (społeczeństwo czy media) uważają, że na komunikację wizualną Państwo nie powinno przeznaczać środków finansowych. A prawda jest taka, że powinno i to dużo większe niż 30 tys jak za to logo. A co do sformułowania „..nie ma takiej możliwości..” osobiście mam inne zdanie. Może to marzenia ściętej główy ale dla mnie nie ma czegoś takiego że „się nie da”, są tylko ludzie którzy sie za mało starają :)

          • Andrzej-Ludwik Włoszczyński pisze:

            Nie nie mogą, chyba że wrócimy do socjalizmu. Efektem tej aferki jest raczej, w zdecydowanej większości, podniecanie się sumami, bez wiedzy dokładnej za co. Niestety myli Pan chcicę z prawem. Marzenia do wspaniała rzecz, o ile mają jakiekolwiek podstawy realne, równie dobrze może Pan marzyć że wszystkie państwa wprowadzą dla służby zdrowia jedną identyfikację.

          • Michał Korba pisze:

            Zgodzę się, że efektem aferki jest tylko podniecanie się kwotami a szkoda bo mógł by być to początek szeroko rozumianej dyskusji społecznej dotyczącej tematu jak podmioty państwowe posługują się identyfikacją/komunikacją wizualną. Tak w poprzednim komentarzu popełniłem błąd pisząc „zmuszone przez podmiot nadrzędny” faktycznie wymagało by to pewnie zmian prawnych. Ale przypuśmy, że ministerstwo nie rozpisuje przetargu na swoje logo, a przedmiotem przetargu jest aplikacja on-line, za pośrednictwem której pracownicy służby zdrowia mogą wykonać projekty elementów systemu informacji wewnętrznej (właśnie takie tabliczki na ścianę). Pracownik szpitala wprowadza tekst np „oddział kardiochirurgi piętro II” i wybiera strzałkę w lewo, klika drukuj i dostaje plik produkcyjny takiej właśnie tabliczki, który moze przekazać każdej firmie produkcyjnej. Proste rozwiązanie a z racji, że daje konkretną korzyść takim podmiotom, zachęca do korzystania z takiego rozwiązania. Wiem, wiem, zawsze można powiedzieć, że to marzenie, ale czy naprawdę jest to takie nierealne. Jestem młody i pewnie jeszcze naiwny, ale czasem wystarczy spojrzeć na pewne rozwiązania trochę inaczej. Jezeli Wielka Brytania mogła stworzyć https://www.gov.uk/ a i w Polsce pojawiają sie już przebłyski takie jak COI http://uxdesign.pl/zarzadzanie-zespolem-ux-odcinek-6-marcin-malicki-i-rafal-drewnowski-coi/ sądze, że moje marzenia może kiedyś sie spełnią.

          • Andrzej-Ludwik Włoszczyński pisze:

            aplikacja online to już nie marzenie a oczywistość, realna jak najbardziej :) zrobili to już Niemcy, z jednym zastrzeżeniem – zakresu jaki jest przyporządkowany i uprawniony do korzystania z takiego serwisu. Zatem wszystko co mieści się w strukturze ministerstwa, każdego, a nie innych podmiotów powiązanych.

      • kiplo pisze:

        służby mundurowe odróżniają się mundurami panie Tkaczyk.

  • Gerwaz pisze:

    Gdzieś politycy muszą zarobić, dyjeta, dodatki, darmowe wożonko za mało. Głupoty zawsze spoko, ch!j że prawie 2 mln ludzi wyjechało, a co tam zróbmy se logo ministerastwa(sic!) CO TO FIRMA PRYWATNA? FAKTURY WYSTAWIAJĄ? MOŻE PODATEK DOCHODOWY PŁACI? Boże widzisz i nie grzmisz…

  • Marcin Nagraba pisze:

    Identyfikacja organizacji może służyć kilu celom: m.in. propagowaniu kultury organizacyjnej (komunikacji wewnętrznej), rywalizacji o budżety, jasnemu odróżnieniu się (np kompetencje min. gospodarki, skarbu i finansów).

    Agendy państwowe często ze sobą konkurują (np. policja vs prokuratura), ludzie mają różne zaufanie do nich (np. największe do ZUSu) widać więc, że także w komunikacji zewnętrznej jest o co powalczcyć. Tak jak Rzecznik Policji sprzedaje ludziom poczucie bezpieczeństwa tak ministerstwo zdrowia poczucie że nie umrę na ulicy.

    • A patrząc na logotyp Ministerstwa Zdrowia masz poczucie, że nie umrzesz na ulicy? Moim zdaniem doskonale zobrazowali obietnicę opieki, jaką gwarantuje NFZ: „MZ” wygląda jak szalejące EKG zmierzające do poziomej linii.

      • Marcin Nagraba pisze:

        Czytam tekst Pawła jako traktujący o sensowności robienia logotypów a nie jako ocenę tego konkretnego. Logo MZ uważam za lepsze niż zwykłe czarno białe godło państwowe.

        • kiplo pisze:

          czyli logo jest lepsze od godła – tak w ogóle czy tylko w tym wypadku. A jakie to kryteria pan zastosowała przy tak jednoznacznej ocenie? Konkrtetnie!!!

  • Joo Qrzawa pisze:

    Nie ma co się doszukiwać w tej sprawie głębszego znaczenia. Pieniądze były i trzeba było je wydać. Proste, jak to piękne logo :P. W końcu społeczeństwo musi widzieć, że cośśśśśśś się dzieje!

  • Marcin Kordacki pisze:

    Podoba mi sie pomysł ujednolicenia państwowego systemu identyfikacji wizualnej. Odnośnie kosztów stworzenia tego systemu identyfikacji dla MZ to nie są one szokujące przeciętne raczej. Z tymże właśnie po co ministerstwu znak?

    Oglądałem także prace z artykułu pana Pawła i zdecydowanie jestem przeciwny takiemu uproszczeniu godła państwowego. Zamiast powielać modele którymi rządzą się inne państwa powinniśmy myśleć o naszych korzeniach i tradycji.
    Nie przekonują mnie systemy identyfikacji WB czy Holandii powiem szczerze że łatwo zgubić mniejszy urząd w centrum dużego miasta w Anglii dlatego że niczym się tak naprawdę nie różni od sklepu czy baru szybkiej obsługi. Moim zdaniem nie tędy droga.

    Jestem za tym żeby zbudować dojrzały system identyfikacji wizualnej dla państwa polskiego w oparciu O godło Narodowe, dedykowany krój pisma stworzony dla tego narzędzia i barwy państwowe. Dalsze zagadnienia projektowe to kwestia już strikte dyskusyjna i bezpośrednio zależna od wizji twórcy. Myślę jednak że traktowanie państwa z całą powagą powinno się odzwierciedlać w tym systemie.

    Nie uważam też że dobrym wyjściem jest jakaś radykalna rewolucja projektowa skoro nasze społeczeństwo różni się od tych w anglii czy niemczech i warto tym się kierować w procesie projektowym szanując ideę państwa polskiego jego historię i dziedzictwo.

  • Idealnie powiedziane, że to „Państwo potrzebuje tożsamości, nie poszczególne ministerstwa”.

    • kiplo pisze:

      Jakiej to tożsamości państwo potrzebuje? Pustosłowie. Państwo to my, póki co.

  • disqus_W1rH2lFaUv pisze:

    zgadzam się całkowicie, odrebne logotypy tworza oddzielna tozsamosc, czego w panstwie nie powinno byc.

  • {"email":"Email address invalid","url":"Website address invalid","required":"Required field missing"}
    >