Wyobraź sobie, że jesteś pracownikiem kreatywnym agencji reklamowej. Dostajesz brief od klienta: sprawić, żeby jeden z naszych klientów poczuł się bardzo, bardzo wyjątkowo. Jakie pomysły przychodzą Ci do głowy?
Ja pomyślałem: rozpieśćmy go. Niech odpocznie, zrobi coś, o czym zawsze marzył. Oczywiście najpierw musimy się o tych marzeniach dowiedzieć, ale może jest coś, czego chcieliby wszyscy?
Wiem, dajmy mu prezent. Najlepiej taki przemyślany, nie byle co – wysłuchajmy go a potem zaskoczmy tym, że spełnimy jego marzenie.
Dokładnie tak zachowały się linie lotnicze WestJet kiedy chciały docenić swoich pasażerów przed Bożym Narodzeniem w zeszłym roku.
A teraz powiedz, jak powinien brzmieć brief, który generuje następujący pomysł:
Kiedy pasażer podejdzie, aktorzy Teatru ROMA zaczną śpiewać piosenkę Mamma Mia zespołu ABBA (tylko po polsku), potem damy mu zaproszenie na musical Mamma Mia na luty 2015 roku i ewentualnie jakiś posiłek podczas lotu.
W celebrowaniu półmilionowego pasażera Dreamlinera było bardzo dużo Mamma Mia, Teatru ROMA i LOT-u, a bardzo mało… celebrowania samego pasażera. I w sumie nic w tym złego gdyby nie to, że… to miało być powitanie półmilionowego pasażera. A może to promocja musicalu? Tylko że wtedy pasażer jest zupełnie zbędny.
Kiedy oglądałem akcję WestJet myślałem sobie „Jak wiele bym dał, żeby być jednym z tych pasażerów…” Kiedy oglądałem flashmob LOT-u myślałem „Rany, jak dobrze, że to nie mnie spotkało…”