Model AIDA: Zakupy zdarzają się wszędzie

Kategorie: Marka i marketing

11

Jak długą drogę musi przejść konsument od zobaczenia Twojej reklamy do zakupu Twojego produktu lub usługi? Im krótsza ta droga, tym mniejsze prawdopodobieństwo, że rozmyśli się w trakcie, że jego uwaga zostanie przyciągnięta przez inną błyskotkę, na którą może wydać pieniądze lub poświęcić jej czas.

Jak było dawniej? Model AIDA mówił: „przyciągnij uwagę klienta, wzbudź jego zainteresowanie, potem spraw, by pożądał Twojego produktu a w końcu zachęć go do podjęcia akcji”. Ta „akcja” to właśnie droga, o której pisałem na początku. Spraw, by była jak najkrótsza i najbardziej przyjemna, a będziesz sprzedawać więcej.

Kiedyś ścieżka od reklamy do zakupu była długa i wyboista. Weźmy popularne w latach 20-tych i 30-tych ubiegłego wieku kupony rabatowe. Żeby je zrealizować, trzeba było wyciąć je z reklamy, włożyć do koperty, wysłać i cierpliwie czekać na przesyłkę. Ciężko wyobrazić sobie jak robi to dzisiejszy zabiegany konsument, który chce wszystko natychmiast, prawda? Dlatego element „akcja” ewoluował – wycinanie kuponów zostało zastąpione przez „zadzwoń teraz, nasi operatorzy czekają”. Po kilkunastu próbach (linie zapychały się przecież po wyświetleniu reklamy w telewizji) człowiek dodzwaniał się i… za kilka dni mógł oczekiwać przesyłki.

Internet przyzwyczaił nas do tego, że nie musimy czekać. E-mail wysłany z jednego końca świata ląduje w skrzynce odbiorcy niemal natychmiast. Także zakupy stały się natychmiastowe – najczęściej spotykaną akcją jest „kup teraz”. Wypełniasz klika pól w formularzu (albo pozwalasz, by system wypełnił je za Ciebie, Amazon ma nawet patent na to) i… czekasz na listonosza lub ściągasz swoje cyfrowe dobra (książki, gazety, muzykę) natychmiast. Czy da się to zrobić jeszcze szybciej?

A może… pominąć reklamę?

Najlepsze produkty reklamują się same. Najlepszy konsument to taki, który – widząc produkt „w akcji” – krzyczy „też takie chcę”! Dzisiejsza technologia pozwala na przejście od produktu do zakupu praktycznie bez kroków pośrednich. Słyszałeś o aplikacji Shazam? Słyszysz piosenkę, która Ci się podoba, ale nie znasz wykonawcy ani tytułu. Uruchom aplikację, pozwól jej posłuchać przez chwilę i… oprócz wykonawcy i tytułu dostajesz guzik „Kup teraz”. Genialne, prawda?

Och, nie tylko z muzyką tak można. Benjamin Moore Paints – firma oferująca farby – pozwala Ci zrobić zdjęcie dowolnej przestrzeni, której kolory Ci się podobają, a następnie dobrać kolory z katalogu Benjamin Moore. Wyobraź sobie, że jesteś na parapetówie u znajomych i mówisz „też chcę taką sypialnię”. Pstryk i gotowe. Albo oszalałaś na punkcie sofy i chcesz sprawdzić, czy da się pomalować ściany na pasujący kolor. W sklepie meblowym robisz „pstryk” i… kupujesz farby.

Prym wiodą oczywiście Koreańczycy – najbardziej „usieciowiony” naród świata. Tamtejsze Tesco ustawiło na stacjach metra billboardy ze zdjęciami produktów – wystarczy zrobić im zdjęcie, żeby skompletować koszyk, który jest potem dostarczany do domu.

Nasz klient, nasz pan – pamiętasz o tym? Więc prostuj mu ścieżki, będzie więcej kupował.

 Cześć! 

Nazywam się
Paweł Tkaczyk

Zarabiam na życie opowiadaniem historii. Jestem strategiem, właścicielem agencji MIDEA, autorem trzech bestsellerowych książek i mówcą publicznym. Wśród moich klientów są firmy takie jak Orange, GlaxoSmithKline czy SONY.

  • Dla ścisłości, w Korei nie robisz zdjęcia produktom tylko w specjalnej aplikacji skanujesz QR kod produktu. Aplikacja jest spięta z płatnością kartą kredytową.

  • Marek pisze:

    Ja bym przy okazji tego tekstu wspomniał o polskiej aplikacji SaveUp. Świetny pomysł, świetna realizacja. I nie potrzeba nawet kodów QR.

  • AgnieszkaStach pisze:

    Jestem pierwszy raz na sławetnym blogu pana Tkaczyka i przyzaję, że spodziewałam się większych fajerwerków. Tym większy szacunek za tak mocną markę ;)

      • AgnieszkaStach pisze:

        Może bardziej charakternego stylu i wielkiego baneru mercedesa? :) Tłum ma zawsze rację, więc na pewno przeczytam starsze notki. Do zobaczania gdzieś tam w świecie !

        • Mercedesa nie mam, ale niedługo będę rozdawał fajne gadżety :) Co do starszych artykułów, blog pod tym adresem funkcjonuje od grudnia 2011 roku, artykuły z poprzedniego są przenoszone sukcesywnie. Miłej lektury :)

  • Chyba nie do końca jest tak, że reklamy można pominąć. Przecież, osoba która zrobiła zdjęcie sypialni musiała skądś znać tą aplikację? Billboardy w metrze też są formą promocji (docierającą do dużej liczby korzystających z komunikacji miejskiej codziennie). O aplikacji Shazan też dotąd nie słyszałem, a teraz aż palę się by ją wypróbować – tak dobrze ją wypromowałeś :)
    Etapy sprzedaży się nie zmieniły. Technologia umożliwiła przyspieszenie i ułatwienie dostępu do informacji i procesu sprzedaży. Zmieniają się i ewoluują formy promocji (billboardy w metrze, marketing szeptany w social media, eventy na FB itd.), ale sama promocja nie znika.

    • Po części sam sobie odpowiedziałeś – nigdy nie słyszałeś o aplikacji Shazam, ale teraz już ją znasz. I to nie dzięki reklamie (nikt z Shazam nie zapłacił mi za jej promocję). Informacje rozprzestrzeniają się już innymi, niż tylko płatne, kanałami :) Choć zgadzam się, reklama nadal jest bardzo ważna.

      • Iwona Chorążewska pisze:

        Z całym szacunkiem myślisz ze nie zareklamowałeś shazama a jednak to zrobiłeś.Najlepsza jest reklama za która się właśniee nie płaci,to się nazywa poczta pantoflowa działa cuda.Reklama jest dźwignią handlu i nikt tego nie zmieni, oczywiscie zdażają się rowniez chwyty marketingowe gdzie stawia się np produkty na półce w zasiegu wzoku i ręki i produkt dobrze się sprzedaje ale to troche co innego.Jesli jednakmasz patent jak obejsc reklame chetnie
        posłuchamy:)

  • Marek pisze:

    Zainteresowałem się tematem i znalazłem kolejna aplikację, która fajnie wpisuje się w to o czym Paweł pisałeś – tym razem sektor medyczny:) http://appteka.eu/. Robisz fotę recepcie i wysyłasz do farmaceuty przez aplikację i tym samym recepta „realizuje” się sama.

  • Co do tego, że im krótsza jest droga klienta do zakupu tym lepiej to nie ma wątpliwości, ale moim zdaniem do sprzedawania „bez reklamy” potrzebna jest już jednak dobrze wyrobiona marka. Są oczywiście wyjątki typu niesamowite virale a’la „Gangnam style”, ale one raczej tylko potwierdzają regułę.

    Mam też wrażenie, że za niektórymi technologiami ułatwiającymi czy przyspieszającymi zakupy Polacy jeszcze nie nadążają. Z tego co wiem kody QR sprawdzają się na razie dosyć marnie, ale to pewnie kwestia czasu. Doświadczenie pokazuje, że moda z Zachodu czy też ostatnio z Azji prędzej czy później się przyjmie:)

  • {"email":"Email address invalid","url":"Website address invalid","required":"Required field missing"}
    >