Techniki storytellingu: przemiana bohatera
Photo by Alexandru Zdrobău on Unsplash

Techniki storytellingu: przemiana bohatera

Narratologia

Dzisiejszy tekst pochodzi z książki „Narratologia”. Przemiana bohatera to jeden z najważniejszych elementów budowania dobrych opowieści. Podrzucam Ci zatem trochę inspiracji. Miłej lektury 😉

– Maaamoooo?! – poniedziałkowy ton krzyku Karoliny z łazienki jej matka sklasyfikowała jako „lekka panika”. To było coś więcej niż wczorajsze „Maaamooo!” – nastolatkowa drama z powodu wielkiego pryszcza. Oczywiście nie mogła powiedzieć córce, że w jej świecie istnieje skala poza „drama z powodu wielkiego pryszcza”, ale… Ton zmusił Monikę do oderwania wzroku od klawiatury i udania się w kierunku łazienki krokiem trochę szybszym niż zwykle.

Kiedy spojrzała na twarz córki stwierdziła, że panika była całkowicie uzasadniona. To, co jeszcze wczoraj dało się od biedy podciągnąć pod określenie „pryszcz” dziś było zdecydowanie „wrzodem”. I przyprowadziło krewnych, równie brzydkich. Sytuacja wyglądała na tyle poważnie, że Monika – dla spokoju swojego i Karoliny – postanowiła poświęcić poniedziałkowy poranek na wizytę u dermatologa.

Dermatolog wyglądał jak Gargamel (tylko ubrany w biel i okulary) oraz miał manierę, którą Monika zdążyła znienawidzić po pierwszych kilku zdaniach: nazywał wszystkich dookoła „paniczami” i „panienkami”. Przy czym – ta część bolała ją najbardziej – żeby odróżnić jedną panienkę od drugiej tytułował Karolinę „młodszą panienką” a Monikę „starszą panienką”. Jakby potrzebowała przypominania, że jest już w wieku, w którym przyszło jej wychowywać nastolatkę. Nie zmieniało to faktu, że chyba znał się na swojej robocie i wiedział, z czym ma do czynienia, bo pierwszym pytaniem trafił w sedno.

– A co młodsza panienka robiła w piątek? – zapytał Karolinę z nosem przy jej twarzy, choć patrzył bardziej w oczy niż na… wykwity skórne (Monika nie mogła się przekonać do określenia „wrzody” w zestawieniu z jej córeczką – po prostu nie przechodziło jej przez gardło). Karolina zaczęła rzucać spłoszone spojrzenia to na niego, to na matkę. Radar Moniki zaczął buczeć: coś jest na rzeczy, córka coś przed nią ukrywa. Gdzie była w piątek? Na spotkaniu z przyjaciółkami, poza tym cały dzień siedziała w domu – tak przynajmniej mówiła…

Przyciśnięta do muru Karolina (z jednej strony matka grożąca, że sprawdzi jej wszystkie wiadomości i porozmawia z każdym znajomym, z drugiej lekarz roztaczający mroczne wizje zakażenia) przyznała się, że w piątek wcale z koleżankami nie była. To znaczy była na początku, ale potem w klubie poznała Adama, przemiłego studenta medycyny, z którym – Monika była w szoku kiedy usłyszała to słowo – „przelizała się” na pożegnanie. To tak się teraz mówi o tym, co się robi na randce? Tfu, jaka randka, przecież ona go dopiero poznała! Boże, Monika miała nadzieję, że „przelizać” znaczy tylko to, co myślała, że znaczy…

– Dobrze, że panienki przyszłyście dzisiaj… – gargamelowy skrzek przerwał potok myśli Moniki. – Jeszcze dwa dni i z tych wrzodów zostałyby szpetne blizny do końca życia. Na całej twarzy. Widziałem to już kilkakrotnie, niezaleczone też, ohyda. Zakażenie jadem trupim to się nazywa. Bo widzi panienka, nie jest panienka pierwsza, która z takimi objawami tu przychodzi, zgłaszają się różne po kilka razy w miesiącu. I wszystkie o tym Adamie. A z niego żaden student medycyny, on w prosektorium pracuje.

Trzy efekty opowieści

Wyobrażasz sobie, co ten „student” z tymi trupami…? OK, nieważne. Jeśli Cię to uspokoi: to miejska legenda, nic takiego się nie wydarzyło. Ale jeśli w odpowiednim towarzystwie zagaisz o studencie, który roznosił infekcję trupim jadem bo pracował w prosektorium, jest spora szansa, że ktoś zna tę opowieść. „Znajomy znajomego”. Dlaczego przetrwała wśród ludzi? Bo robi dwie rzeczy. Po pierwsze, przekazuje dość uniwersalną prawdę: młoda dziewczyno, nie daj się zwieść na czułe słówka, będziesz żałować. Po drugie robi to w sposób, który działa.

Kiedy opowieść działa? Kiedy wywołuje zmianę, transformację, katharsis. Możesz myśleć o tej zmianie w trzech kategoriach.

  • Motywacja do działania: zamiast siedzieć w domu wyjdziemy na rower, zamkniemy laptop i spędzimy więcej czasu ze swoim dzieckiem, będziemy częściej robić dobre uczynki…
  • Po drugie mówimy o nauce: opowieści pokazują, jakich błędów nie powinniśmy popełniać czy jak wypada się zachować w konkretnej sytuacji.
  • Po trzecie w końcu mamy do czynienia z emocjonalnym oczyszczeniem – przez śmiech, łzy, strach czy ulgę – katharsis w swojej najczystszej formie.

Odkryj, czego naprawdę się boją

Zwróć uwagę, że nie zawsze jesteśmy w stanie wykreślić ostrą granicę pomiędzy rodzajami opowieści. Przytoczona wyżej umoralniająca opowiastka dla nastolatek posługuje się wszystkimi trzema środkami. Umiejętnie gra na strachu, pokazuje błąd, z którego można wyciągnąć naukę i motywuje do innego zachowania. Wiesz, co jest podstawową regułą dobrego straszenia? Odkryj, czego naprawdę boi się Twoja widownia. Jeśli myślisz, że tak jak Ty boją się choroby i śmierci, muszę Cię rozczarować. To przecież nastolatki najczęściej robią te wszystkie głupie rzeczy: nieostrożna jazda samochodem, skakanie do płytkiej wody czy jazda na dachu pociągu… Uważasz, że oni nie wiedzą, że to niebezpieczne? Wiedzą. Tylko się nie boją. Co ich przeraża? Ostracyzm społeczny, ośmieszenie przed ich własnym towarzystwem. Dlatego opowieść o nierozważnej dziewczynie nie straszy psychopatycznym mordercą, który będzie ciągnął jej truchło przez las, ale oszpeconą twarzą (z którą nie da się pokazać na imprezie) czy naiwnością (dałaś się podejść najsłynniejszemu podrywaczowi w mieście), z których będzie się można nabijać podczas imprez przez długie lata. Po przeżyciu czegoś takiego nie dałabyś się już „przelizać studentowi” na imprezie, prawda?

Zaraz, rozmawiamy o przeżyciu tego doświadczenia przez Ciebie czy tylko wysłuchaniu o tych przeżyciach? Widzisz, ta granica w przypadku opowieści mocno się zaciera. Literaturoznawcy (wyzwanie: powiedz to słowo dziesięć razy, szybko) mówią o transformacyjnej funkcji mitu, która powoduje zmianę w realnym świecie, ale tej zmiany musimy nauczyć się od bohatera. Słowem: twój bohater musi się zmienić. Podróż bohatera, która rozpoczęła się od przekroczenia progu kończy się właśnie transformatywnym doświadczeniem. Shrek zdaje sobie sprawę, że kocha Fionę, Simba w Królu lwie łapie w końcu, że nie może uciekać przed przeszłością, Nemo i jego ojciec doceniają nawzajem swoje dążenia i starania. Bogatszy o nową wiedzę, umiejętności, emocje i motywację bohater może stanąć do ponownej próby, konfrontacji ze źródłem wszelkiego zła. Tym razem nie popełni już błędu.

OK, powiedzieć „Twój bohater musi się zmienić” lub „musi sobie zdać sprawę z tego i owego” jest diabelnie łatwo, ale jak się do tego zabrać?

Scena, w której bohater staje się mądrzejszy

Dobra opowieść składa się z trzech odpowiednio rozplanowanych elementów. Podróż bohatera (czyli perypetie) z jej całą strukturą i postaciami pomocniczymi (mędrzec, próba i wiele innych, to temat na osobny artykuł) to filar i główna oś fabularna. Katharsis czyli wstrząs emocjonalny znajdziemy na końcu. A pomiędzy nimi musimy umieścić moment a-ha! czyli – jak mówili Grecy – anagnorisis. To właśnie scena, w której bohater staje się mądrzejszy.

Na szczęście – tak jak w przypadku pozostałych dwóch elementów – tu także mamy do czynienia z „klockami opowieści”, klasycznymi wzorcami, które możesz wykorzystać i zaadoptować do swoich potrzeb. Co dostajesz do dyspozycji tym razem?

  • Odkrycie prawdziwej tożsamości postaci. Ikoniczna scena, w której Darth Vader mówi „I am your father!” akurat nas, Polaków, nie powinna tak bardzo szokować. Przecież mamy epopeję narodową skonstruowaną wokół dokładnie tego samego schematu – kluczowa scena to „Tadeusz, I’m your father!”, prawda? Może to dotyczyć także samego bohatera – biblijny Józef zdradzający braciom, że wcale nie zginął czy Jezus dający się rozpoznać apostołom w Emaus…
  • Odkrycie prawdziwych motywów działania postaci. Wrzuć tu wszystkie „słynne zdrady”, które pamiętasz z opowieści: historyczny Brutus, biblijny Judasz czy Anakin Skywalker dawno temu w odległej galaktyce. Także „student” z naszej opowieści, zdemaskowany przez doświadczonego dermatologa. Pamiętaj jednak, że „zmiana stron” może dotyczyć także tych złych lub pozornie złych. Jak choćby profesor Snape z sagi o Harrym Potterze, który na samym końcu ujawnia, że od początku był „agentem dobra”.
  • Moment olśnienia. Bohater odkrywa coś, co miał od dawna, wiedział od zawsze, być może nie zdając sobie z tego sprawy. Niczym pan Jourdain z molierowskiej sztuki „Mieszczanin szlachcicem”, który wykrzykuje „U licha! już przeszło 40 lat mówię prozą, nic o tym nie wiedząc.”

Monotlenek diwodoru, czyli moment, w którym Ty mądrzejesz

Przykład? Jeśli zajrzysz na stronę www.dhmo.org, znajdziesz tam garść faktów na temat substancji zwanej Dihydrogen Monoxide (DHMO – po polsku „monotlenek diwodoru” lub „tlenek wodoru”). Na stronie Wikipedii poświęconej monotlenkowi diwodoru dowiesz się o jeszcze jednej naukowej nazwie: kwas hydrohydroksylowy. Jest on – nadal cytuję Wikipedię – „wskazywany jako główny składnik kwaśnych deszczów oraz wielu odpadów przemysłowych. Przypadkowe wdychanie nawet niewielkich ilości może prowadzić do śmierci a postać gazowa często powoduje poważne oparzenia.” A jednak w żadnym kraju DHMO nie jest wciągnięte na listę substancji niebezpiecznych. Dlaczego? Pozwolę Ci rozpracować tę zagadkę samodzielnie i przeżyć Twój własny „moment olśnienia”… Wróć kiedy skończysz, ok?

Przemiana bohatera oczywiście nie dzieje się spontanicznie – w dobrej historii wszystkie wątki prowadzą właśnie do tej sceny. I to ona – moim zdaniem – jest najważniejszą z punktu widzenia odbiorcy. Bo to tam widz autentycznie przeżywa coś równie silnie jak bohater.

Konfrontacja

W wielu opowieściach klocek „przemiana” jest połączony z klockiem „konfrontacja” – mamy do czynienia ze swoistym „skompresowaniem” akcji. Bohater staje do ostatecznego pojedynku nie do końca przygotowany, ale w jego trakcie dzieje się coś, co go zmienia. Shrek dowiaduje się od osła, że kiedy Fiona mówiła „potwór” wcale nie chodziło jej o niego – tylko o nią. Daniel z Karate Kid w końcu rozumie, do czego były mu te wszystkie ćwiczenia zadawane przez pana Miyagi. Są gotowi do walki, ale teraz my, widzowie, jesteśmy pewni, że walkę tę mogą wygrać.

Konfrontacja, kulminacja rozpoczyna trzecią część naszej struktury – rozwiązanie. Campbell mówi o dwóch wersjach: tryumfie bohatera lub jego upadku. Bruce Willis poświęcający się za Ziemię w Armageddonie versus Shrek, który odzyskuje bagno i zdobywa miłość swojego życia. Rzeczy wracają do starego-nowego porządku (nowy władca, pokonany smok) a sam bohater powraca do swojego „zwykłego” świata. Choć powraca już – jak mówiliśmy – odmieniony. Nemo z ojcem lądują z powrotem na swojej rafie, ale ich relacja jest zupełnie inna. Sami bohaterowie też są mądrzejsi, Marlin nie boi się już otwartych wód a Nemo wie, że troska jego ojca ma solidne podstawy. Wątki zostają rozwiązane, Harry Potter wraca do codziennych problemów z nauczycielami… Cały cykl może zacząć się od nowa. No i nie zapominajmy o najważniejszym: czytelnik (odbiorca) też jest zmieniony. Jeśli udało Ci się to osiągnąć – ludzie będą chcieli więcej Twoich opowieści.

Autor
Paweł Tkaczyk
Paweł Tkaczyk