Botticelli, Michał Anioł czy Leonardo da Vinci nie osiągnęliby w sztuce tego, co możemy podziwiać dzisiaj, gdyby nie mecenat. Dlaczego Lorenzo Medici (zwany Wspaniałym) objął swoim patronatem ludzi, którzy tworzyli rzeczy wielkie zamiast zająć się pomnażaniem swojego – i tak już w tamtych czasach wielkiego – majątku? Możesz oczywiście szukać odpowiedzi w „wyższych rejestrach”: umiłowanie do sztuki, chęć pozostawienia po sobie śladu dla potomnych. Ale prawda jest bardziej złożona i by dojrzeć pełny obraz, nie obejdzie się bez przyjrzenia się także niższym przesłankom. A najważniejszą z nich była… konkurencja.
Ród Medyceuszy konkurował o władzę, wpływy, szacunek z rodami Albizzich, Uzzano czy Strozzich. Dokładnie tak samo jak Ty konkurujesz ze swoimi rynkowymi rywalami. Macie do zaoferowania to samo lub prawie to samo, a Klient podejmuje decyzje na podstawie różnych, niekoniecznie racjonalnych, przesłanek. Pomyśl: czy gdybyś powiedział „Dzięki naszej firmie powstał Dawid Michała Anioła”, skłoniłoby to Twoich klientów do zakupów u Ciebie, czy raczej ich odstraszyło? Stawiam na to pierwsze.
Content marketing (czyli marketing treści) polega na odróżnianiu się od konkurencji poprzez dawanie Twoim klientom wiedzy, która pomoże im w budowaniu potęg ich firmy, spełnianiu marzeń, prowadzeniu lepszego życia. Jeśli Klient dowie się od Ciebie czegoś użytecznego, będzie łaskawszym okiem patrzył na Twoje produkty. Także usługi, zwłaszcza te oparte na wiedzy (doradztwo, projektowanie itp.) mocno korzystają z marketingu treści.
W jaki sposób firmy zaczynają swoją przygodę z content marketingiem? Zaczynają tworzyć treści, które – zamiast być tubą propagandową i mówić o tym, jakie firma zdobyła nagrody – opisują, jak lepiej zaizolować dom (jeśli sprzedajesz izolacje), w jaki sposób optymalnie dobierać meble do kuchni czy jak zaplanować kampanię marketingową w internecie.
Na marginesie, jeśli zastanawiasz się, o czym może być Twoja treść – bardzo polecam przyjrzeć się metodzie zwanej mikromomenty.
Możesz też wrzucać do sieci infografiki, które pokazują najbardziej wpływowe osoby w branży albo witryny, które przekazują najbardziej wartościowe informacje. Bo trzeba sobie uświadomić, że content marketing nie polega tylko na tworzeniu treści. Użytkownicy płacą swoją uwagą równie chętnie za filtrowanie treści – jeśli firma przejrzy za mnie wszystkie materiały o izolacji wnętrz i wybierze tylko te najbardziej wartościowe, będę jej równie wdzięczny, jak wtedy, gdyby te materiały napisała.
Problem polega na tym, że aby wsiąść do pociągu zwanego marketingiem treści, trzeba mieć czas oraz kogoś, kto potrafi pisać w sposób zajmujący. Ale czy na pewno? Otóż nie. Internet jest pełen pasjonatów, którzy tworzą treść związaną z Twoją branżą. Odpowiadają na pytania dotyczące izolacji czy marketingu internetowego na grupach tematycznych na Facebooku czy LinkedIn. Tworzą blogi na temat dobierania karmy do rasy psa, publikują na YouTube filmy, w których doradzają, jak wybrać telefon komórkowy czy szminkę.
Dlaczego nie zostać ich Medyceuszem? Konkurencja nie będzie miała szans, a Ty zostawisz po sobie ślad. Zwycięstwo na wszystkich frontach…