Robin Dunbar, brytyjski psycholog zajmujący się badaniami relacji międzyludzkich twierdzi, że liczba prawdziwych relacji, które jesteśmy w stanie utrzymywać, jest ograniczona. Ograniczenie wynika z budowy naszego mózgu – po prostu nie ma tam miejsca na przechowanie wszystkich danych o wszystkich naszych znajomych. Dlatego dzielimy ich na bliższych i dalszych. O tych bliskich wiemy bardzo dużo, o dalszych czasem jedynie to, że są…
Masz dziewczynę lub chłopaka? Kosztowali Cię… dwóch znajomych
Dunbar twierdzi, że podstawą budowania relacji są interakcje – im częściej z kimś rozmawiamy lub robimy coś wspólnie, tym lepszą znajomość mamy. Niestety, budowanie tej znajomości pochłania czas a tego zasobu nie jesteśmy w stanie sobie dokupić. Dlatego często stajemy przed wyborem…
Jeśli decydujemy się poświęcać jednej osobie więcej czasu, dzieje się to najczęściej kosztem innych. Dunbar wyliczył na przykład, że single mają w swoich „bliskich kręgach” (czytaj: wśród osób, z którymi utrzymują częsty i intensywny kontakt) o dwie osoby więcej, niż ci ze stałym partnerem. Dziewczyna lub chłopak oznaczają poluzowanie więzi („wypchnięcie” do dalszego kręgu) jednego bliskiego przyjaciela i… jednego członka rodziny.
Kobiety mówią, mężczyźni robią
Co zrobić, by relacja z kimś nie osłabła? Okazuje się, że u mężczyzn i kobiet sprawdzają się różne taktyki. Dunbar badał to na ludziach, którzy wyjechali z rodzinnego miasta na uczelnię. Okazuje się, że kobiety, by utrzymać relację, muszą rozmawiać. Zatem odbudowanie relacji odbywa się przez „podjęcie rozmów” przerwanych przez dystans. Jeśli zastanawiało Cię kiedyś, dlaczego Twoja dziewczyna wisi na telefonie ze swoją matką, siostrą, przyjaciółką – już wiesz.
Z drugiej strony męskie rozmowy telefoniczne trwają średnio kilka do kilkunastu sekund. Dlaczego? Dunbar zaobserwował, że mężczyźni do budowania relacji potrzebują… robić coś razem. „Wyjście na piwo” liczy się dlatego, że było wspólnym wyjściem a nie z powodu rozmów, które były tam prowadzone (przyznajmy: rozmowy przy piwie nie są zbyt wysokich lotów). Zatem mężczyzna potrzebuje telefonu jedynie do powiedzenia „do zobaczenia w barze za 15 minut”.
Ciekawie wygląda budowanie relacji na styku płci. Randka w kinie dla mężczyzny oznacza „pójdziemy do kina”. Dla kobiety oznacza „wyjdziemy gdzieś i będziemy rozmawiać”. Dlatego kino i kolacja są najlepszą, kompromisową opcją ;)
O tym, jak tę wiedzę wykorzystać do budowania marki piszę w artykule o rytualizacji marki.
Facebook jest zewnętrznym modułem społecznym Twojego mózgu
Kiedyś osoba, z którą przestawaliśmy rozmawiać w sposób naturalny oddalała się w naszych kręgach. Jeśli nie odbudowywaliśmy relacji, ta powoli więdła i zanikała. Dziś rolę „zewnętrznego folderu z relacjami” pełnią sieci społecznościowe takie jak Facebook. Niestety, nie są doskonałe.
W Polsce serwis nasza-klasa.pl stał się tak modny, bo pozwolił nam na odnowienie dawno zwiędłych relacji bez wielkiego obciążania mózgu – wystarczyło przypomnieć sobie nazwiska kolegów i koleżanek z liceum, wpisać je w serwisie i już „mieliśmy kontakt”: oglądaliśmy ich zdjęcia ze ślubów, zdjęcia ich dzieci i nowych partnerów. Niestety, szybko okazało się, że to nie wystarcza. Relacje, których się nie podtrzymuje, więdną niezależnie od tego, jakich narzędzi używamy do ich katalogowania.
Pomyśl: ilu masz znajomych na Facebooku? Z iloma z nich wymieniłeś choć pięć zdań w ciągu ostatniego tygodnia? Niekoniecznie w rozmowie jeden na jeden (przez telefon, czat czy przy piwie), także w komentarzach? Okazuje się, że ta liczba jest niewielka. Pozostałych trzymasz „w znajomych” tylko po to, by mieć rękę na pulsie. Ciężko Ci rozstać się z relacją, jeśli jej utrzymanie niewiele Cię kosztuje, prawda? Cóż, nie do końca.
Takie zachowanie przypomina postępowanie „zbieraczy” – ludzi, którzy mają problem z rozstaniem się z rzeczami wokół nich. W ekstremalnych sytuacjach rezygnują w ogóle z życia towarzyskiego bo… w ich mieszkaniach nie ma miejsca na cokolwiek poza nimi samymi. Nie twierdzę, że jeśli masz dużo znajomych na Facebooku, masz jakieś zaburzenie psychiczne. Chcę tylko zwrócić uwagę na jedną rzecz, którą masz wspólną ze „zbieraczami”. Tacy ludzie mają trudności z kategoryzowaniem rzeczy wokół nich. „Zbieracze znajomych” mają problem z kategoryzowaniem znajomych.
Wietrzenie znajomych na Facebooku
Dlaczego to może być ważne? Bo oznacza utratę kontroli nad pewnym aspektem Twojego życia. „Zbieracze” muszą prosić innych, by np. posprzątali ich lodówkę (bo nie mogą się zdecydować, czego się z niej pozbyć), „zbieracze znajomych” zdają się na algorytm Facebooka w kwestii zdobywania informacji o świecie.
Jeśli masz dużo znajomych, nie możesz dowiedzieć się o nich wszystkiego, nie jesteś w stanie przeczytać wszystkich informacji na ich wallach… Facebook więc sortuje je dla Ciebie bazując na algorytmie, który nazywa się edge rank. W założeniu edge rank ma działać jak Twój mózg: traktować lepiej (pokazywać częściej) ludzi, z którymi utrzymujesz intensywny kontakt a ukrywać informacje od tych, z którymi się nie kontaktowałeś. Jaki problem to przedstawia?
Maszyna kalkuluje relacje na podstawie Twojej listy znajomych. Listy, której nie czyścisz, więc gromadzi się tam trochę… naleciałości z poprzedniego życia. Te naleciałości sprawiają, że kontakt z ludźmi, z którymi chciałbyś budować relację dzisiaj jest nieco osłabiony. Wniosek? Twoja lista znajomości wymaga wietrzenia i sprzątania tak samo, jak wymaga tego Twoje mieszkanie.
Higiena social media
Facebook daje Ci kilka narzędzi do tego. Po pierwsze, możesz podzielić swoich znajomych na bliższych i dalszych. To zasugeruje algorytmowi, które informacje chcesz widzieć częściej a które rzadziej. Co jeszcze możesz zrobić z Facebookiem?
- Możesz wyłączyć pokazywanie w aktualnościach statusów od osób, których nie chcesz oglądać (bo np. piszą bardzo często albo piszą mało ciekawie). Po najechaniu na kontakt i rozwinięciu menu „Znajomi” zdejmujesz zaznaczenie przy „Pokaż w aktualnościach”. Na swoim wallu nie zobaczysz żadnej informacji od tej osoby.
- Możesz dodać znajomych do listy (np. „Praca” czy „Wakacje w Grecji”). Kiedy wyświetlisz taką listę, pojawią się tam wszystkie informacje od ludzi na niej (także od tych, których aktualności wyłączyłeś na głównym wallu).
- Dla osób, których statusy bardzo Cię interesują, możesz włączyć powiadomienia o nowych wpisach – także w menu rozwijanym kontaktu.
- Możesz w końcu usunąć osobę ze znajomych – żeby nie przejmować się listami i ustawieniami prywatności.
- Alternatywą jest przeniesienie niektórych znajomych do innych sieci społecznościowych. LinkedIn do znajomości z pracy, WhatsApp do rozmów z rodzicami dzieci z klasy Twojego dziecka, Instagram… rozumiesz, prawda?
To co, jesienne porządki?
Kilka lat temu Burger King w USA proponował kupon na hamburgera za usunięcie 10 znajomych z FB. Po 10 dniach ponad 200 tys znajomych zostało poświęconych na rzecz bułki z mięsem. Po naciskach Facebook’a Burger King zakończył akcję. Uważaj Paweł, żeby i do Twoich drzwi nie zapukał Wielki Brat. ;) http://www.youtube.com/watch?v=F1AsycJNl7o
W sumie to całkiem niezły pomysł. Facebooku, nadchodzę!!! ;)
Świetny tekst. Kto po pomyślał, że w social media także warto dbać o higienę:) Pokaż mi swój profil, a powiem ci, kim jesteś? ;)
Zrobiłam właśnie takie porządki kilka miesięcy temu i o wiele lepiej używa mi się facebooka. Nie muszę przedzierac się przez tysiące nieinteresujących mnie treści. Podobne porządki zrobiłam ze stronami, które „lubię” i dodatkowo stworzyłam sobie listy zainteresowań, w których umieściłam interesujące mnie strony tematycznie. Jak mam ochotę poczytać co u ulubionych blogerów – wchodzę w odpowiednią listę itd. Bardzo to ułatwia życie ;)
Ja co jakiś czas staram się porządkować konta internetowe :)
najwyższa pora trochę posprzątać.. : )
Stosuję wszystko i polecam ;)
ja piszę bardzo dużo na FB, nie zawsze ciekawie, taka ma ekshibystyczna natura, dlatego jak ktoś się oburza to pokazuje mu screen jak ukryć mnie na jego wallu :)
win-to-win :)
Odnoszę wrażenie, że „zbieranie” znajomych daje niektórym jedynie pseudo poczucie bezpieczeństwa i zafałszowuje rzeczywistość. To jest jak uczestnictwo w grze w wirtualnym świecie. Wyłączasz się z fb i …. jesteś samotny. Nie ma to jak znajomi w realu jak to w zamierzchłych czasach naszych rodziców ;). To tak jak z obrazami na płótnie czy fotografiami, piękne są tylko wówczas gdy wiszą na ścianie, zapominasz z czasem o nich gdy masz je na dysku komputera. Sad but true, jak śpiewa James Hetfield :)
Jednak badania pokazują, że te dwa światy (realny i wirtualny) mocno się przenikają. Ludzie, którzy mają dużo znajomych na FB są bardziej towarzyscy, częściej chodzą na imprezy itp. Oczywiście jeśli mówimy o realnych znajomościach a nie „kolekcjonowaniu”.
Chcesz wiedzieć gdzie są twoi znajomi, partner, dziecko?
Dzięki temu programowi dowiedziałem się że mój szef jeździ do klubu „ze striptizem” i używa sb do woli!
Wystarczy znac numer szukanej osoby. Polecam Łukasz.
http://skroc.pl/6991
Zbieracze i kolekcjonerzy, bo dla niektórych ilość znajomych na FB jest jak trofeum, czują się dowartościowani i „ważni”. Ktoś kto ma na FB mniej niż 100 znajomych budzi mieszane uczucia, zastanawiam się w ogóle czy ktoś taki istnieje (mówię tu o aktywnych kontach).
Segregacja jest bardzo ważna, sam od ponad roku robię segregacje w moich znajomych, dzielenie ich na grupy jest genialną sprawą i ułatwia przegląd informacji.
Zgadzam się w całości. Rzeczywiście osoby mające mnóstwo znajomych, mają tak jakby potrzebę wszelakiego kontaktu z innymi. Ci z mniejszą liczbą zbierają wokół siebie kilka osób z którymi kontakt utrzymują dość regularnie. Świetnie zwracasz uwagę na wiele z tych aspektów.
„Czyściłam” swój profil w taki sposób przez kilka lat, teraz uważam że to złe rozwiązanie. Przestałam między innymi właśnie dzięki zmianą na fb. Warto jednak robić przegląd aby ktoś kogo obserwować chcemy nie został przez serwis wrzucony do gara z tymi bardzo dalekimi znajomymi. Nie widze sensu w usuwaniu np. osób z którymi chodziłam do podstawówki, co z tego że nie mamy kontaktu to nie byłoby eleganckie a kto wie… może zorganizujemy kiedyś spotkanie klasowe :)