Niedziela narracjonistów: Pixar

Niedziela narracjonistów: Pixar

Pixar jest wyjątkowy pod wieloma względami. Od 1995 roku (Toy Story) do 2012 (Merida Waleczna) nakręcili w sumie 13 filmów pełnometrażowych i zgarnęli za nie 26 Oscarów. Warto się od nich uczyć opowiadania historii.

Studio animacji komputerowej Graphics Group zostało założone w 1979 roku jako część wytwórni George’a Lucasa. W 1986 roku, po wyrzuceniu z Apple, Steve Jobs odkupił od Lucasa firmę za 10 milionów dolarów i w ciągu następnej dekady przekształcił ją w wyspecjalizowane studio filmowe, które w 1995 roku nakręciło pierwszy w całości stworzony przy pomocy komputerów film pełnometrażowy – Toy Story. Dziś Pixar jest częścią koncernu Disneya.

Sukces Pixara jest połączeniem dwóch rzeczy – po pierwsze, fanatycznej dbałości o detale, którą to dbałość wszczepił w kulturę korporacyjną Steve Jobs. Druga rzecz to umiejętność opowiadania historii, którą zawdzięczamy Johnowi Lasseterowi, jednemu ze współzałożycieli Pixara i reżyserowi ich największych hitów.

Czego można się od nich nauczyć? Emma Coats pracowała przez jakiś czas w Pixarze jako twórczyni storyboardów (wizualizacje elementów scenariusza). Skompilowała ona na Twitterze kilka mądrości, które podchwyciła podczas pracy w firmie. Warto im się przyjrzeć, bo bardzo często to smaczki, które pozwalają na lepsze opowiadanie historii. Oto zatem najważniejsze z jej tweetów z moim komentarzem.

Reguły opowieści z Pixara

Podziwiaj postać za to, że próbuje bardziej niż za to, że jej się udaje.

Sukces (lub porażka) w opowieści są rozwiązaniem konfliktu. To miejsce, w którym napięcie się kończy, emocje opadają. Wbrew pozorom, dobra opowieść to nie wielki sukces, ale właśnie wielka droga, która do tego sukcesu (lub porażki) prowadzi.

Pamiętaj o tym, co interesuje Ciebie jako widza a nie o tym, co fajnie się opisuje. Te dwie rzeczy mogą się diametralnie różnić.

To coś, o czym powinni pamiętać przede wszystkim ludzie tworzący opowieści dla firm i marek. „Klątwa wiedzy” oznacza, że zaczynasz grzebać się w interesujących – z Twojego punktu widzenia – szczegółach, a pomijasz bardzo ważne dla odbiorcy (a nudne dla Ciebie) „oczywistości”. To błąd, który może wiele kosztować.

W czym Twoja postać jest dobra, z czym dobrze się czuje? Postaw ją wobec dokładnie odwrotnej sytuacji i okoliczności. Rzuć wyzwanie. Zobacz, jak sobie poradzi.

Rutyna jest nudna. Większość postaci w opowieściach żyje w rutynie, aż jedno wydarzenie nie wytrąci ich z równowagi, nie zburzy status quo. Takie wydarzenie nazywamy „rozdzieleniem” – to ono jest źródłem konfliktu. Postać jest rozdzielana z kimś, kogo kocha albo odbiera się jej rzecz, na której jej zależy. To pcha do działania. I zaczyna się robić interesująco.

Wymyśl zakończenie, zanim opracujesz, co będzie w środku. Poważnie. Zakończenia są trudne, wymyśl dobre jak najszybciej.

Zakończenie opowieści rozplątuje wątki, które plątały się przez całą wcześniejszą akcję. Często jest zaskakujące – jednym z obowiązkowych elementów dobrej opowieści jest anagnorisis (gr. „rozpoznanie”). To ten moment, w którym bohater dokonuje ważnego odkrycia, najczęściej dotyczącego innej postaci lub motywów, które nią powodują. To moment, w którym Luke Skywalker dowiaduje się, że Darth Vader jest jego ojcem. Tym samym „rozpoznaniem” jest odkrycie motywów działania Snape’a w Harrym Potterze. Takie wątki dużo łatwiej splątać, niż sprawnie rozplątać. Dlatego to ostatnie powinieneś zrobić na początku.

Rozbieraj na części opowieści, które Ci się podobają. To, co Ci się w nich podoba, siedzi w Tobie, musisz się nauczyć to rozpoznawać, zanim będziesz mógł z tym pracować.

Podczas tego rozkładania na części nauczysz się, że często uwodzą Cię w opowieściach te same rzeczy. Dobrze zbudowany konflikt, zaskakujące zwroty akcji, zaplanowany wzrost napięcia przetykany emocjonalnymi spowolnieniami. Bohaterowie, którzy muszą przezwyciężać przeciwności i nie są doskonali… Z czasem nauczysz się opowiadać własną historię przy użyciu narzędzi, które opanowałeś.

Odrzuć pierwszą rzecz, która przychodzi Ci do głowy. Także drugą, trzecią, czwartą i piątą – pozbądź się oczywistości. Zaskocz siebie.

Pewność siebie jest najgorszym wrogiem zainteresowania. Jeśli w połowie opowieści domyślasz się, kto stoi za intrygą i na końcu okazuje się, że masz rację, czujesz, że marnujesz czas. I następnym razem sięgniesz po coś, co Cię zaskoczy, zamiast brnąć w coś, co wiesz, o czym będzie. Poziom emocji, który dostajesz przy zaskoczeniu też jest większy, niż kiedy przysypiasz na nudnym wykładzie, prawda?

Daj swoim postaciom silne opinie. Pasywny, ugodowy charakter być może dobrze się pisze, ale dla Twojej widowni będzie zabójczo nudny.

Jak coś jest do wszystkiego, jest do niczego. Dlatego najlepsze marki głośno i wyraźnie mówią „nie” części swoich klientów. Gruba Barbie, tani Bentley, zdjęcia nagich piersi na Facebooku czy aplikacje pornograficzne w App Store – to tylko niektóre z rzeczy, na które marki się nie godzą. Tak samo jest z postaciami w opowieściach – im bardziej „okrągła” i bez wad postać, tym bardziej „papierowa” (płaska i nierzeczywista) się wydaje.

Zbieg okoliczności, który pakuje Twoją postać w kłopoty jest w porządku. Zbieg okoliczności, który wyciąga ją z kłopotów to już oszukiwanie.

Zbiegi okoliczności odróżniają dobry warsztat od złego – dlaczego mamy kibicować postaci, która właściwie niczego nie zrobiła sama? Zastanów się, jak zareagujesz emocjonalnie na opis czyjejś ucieczki przed wilkami, gdy zastanawiasz się, co ta osoba może zrobić, by uwolnić się z sytuacji a tu… piorun zabija całe stado? Nie czułbyś się zawiedziony? Ja też. Jeśli już musisz umieścić tam piorun, daj mu porządny powód, by akurat tam uderzył. Między innymi dlatego zakończenie musisz pisać na początku – jeśli pomyślałeś o piorunie, będziesz miał szansę go tam umocować.

Jaki jest rdzeń Twojej opowieści? Najbardziej ekonomiczny sposób opowiedzenia jej? Jeśli masz to rozpracowane, możesz na tym budować.

Nie zawsze możesz liczyć na to, że ludzie w pełni zaangażują się w Twoją opowieść. Mogą nie mieć czasu, mogą mieć ważniejsze rzeczy na głowie. Dlatego opowieść powinna mieć rdzeń. Coś, co pozwala ją opowiedzieć w kilku zdaniach, by wzbudzić zainteresowanie. „Opowieść o walce ludzi z maszynami, które hodowały ludzi jako baterie.” albo „O chłopcu, który był taktycznym geniuszem, którego ludzkość trenowała do walki z najeźdźcami z kosmosu.” Potem dodawaj warstwy, które uczynią z tej esencji historię zajmującą na każdym kawałku.

A jeśli chcesz wszystkie reguły, o których pisała Emma Coats, tu masz piękną infografikę:

Emma Coats Pixar's Rules of Storytelling
Emma Coats Pixar’s Rules of Storytelling
Autor
Paweł Tkaczyk
Paweł Tkaczyk