Grywalizacja bez mechanizmów

Grywalizacja bez mechanizmów

Porównaj dwie definicje grywalizacji:

Grywalizacja to użycie mechanizmów znanych z gier (nie tylko komputerowych) do zmiany zachowań ludzi poza kontekstem gry.

Oraz:

Grywalizacja to wstrzykiwanie elementów frajdy do czynności (także produktów czy usług), które do tej pory frajdy nie sprawiały.

Pierwszą definicję nazywam narzędziową – jest odpowiednia dla ludzi, którzy chcą do grywalizacji podejść „od-do”, otrzymać instrukcje w stylu „zrób to, dodaj tamto”. Łatwiejsza w implementacji, ale… bardziej ograniczona w efektach.

Druga definicja to model bardziej ideowy – to bardziej sposób myślenia o rozwiązaniu konkretnego problemu, niż podanie na tacy gotowych rozwiązań. Jej implementacja wymaga większego wysiłku, ale i efekty są bardziej spektakularne.

W drugiej definicji zabrakło jednego ważnego elementu, który wydaje się obowiązkowy: mechanizmów grywalizacji. Czy da się robić grywalizację bez użycia tych mechanizmów? Okazuje się, że jak najbardziej. Jeśli podejdziemy do problemu (jak sprawić, by mój produkt, marka, usługa sprawiał więcej frajdy?) z odpowiednim nastawieniem może okazać się, że rozwiązanie w ogóle nie wymaga użycia mechanizmów gry.

Przykład?

Bang! by bitplay

BANG! by bitplay INC. from bitplay INC. on Vimeo.

Autor
Paweł Tkaczyk
Paweł Tkaczyk